Mistrzów dwóch. Zwycięzca jeden. Grande Finale!

Mistrzów dwóch.

W sobotę, pierwszego czerwca, odbył się finał Ligi Mistrzów, w którym zmierzyły się dwie angielskie drużyny- Liverpool zmierzył się z Tottenhamem. W półfinałach obydwie drużyny dokonały rzeczy niemożliwych. Liverpool odrobił 0:3 z Barceloną, a Tottenham cudem uratował się w drugiej połowie grając z Ajaxem Amsterdam.

Brakło tego czegoś…

Mecz się zaczął „z grubej rury”, gdyż już w drugiej minucie sędzia wskazał na jedenasty metr. Decyzja zapadła po tym, jak defensor popularnych „Totków” dotknął piłkę ręką w polu karnym. Rzut karny został zamieniony na bramkę przez Mohammeda Salaha. Liverpool bardzo szybko objął to prowadzenie i po tym golu obie drużyny przeszły do odbudowywania szyków. Mecz nie zyskał tempa, a wręcz to tempo opadło. Przez kolejne minuty obie drużyny ograniczyły się do rozgrywania piłki w środku pola oraz nielicznych akcji ofensywnych. I tak do końca połowy. Dopiero w drugiej połowie podopieczni Mauricio Pochettino zrozumieli, że nie mogą dłużej czekać, a wynik sam się nie odrobi. Piłkarze z Londynu zaczęli grać bardziej ofensywnie, choć skutku to nie przynosiło. Akcja za akcją kończyły się albo niecelnymi strzałami, albo podaniami do Alissona Beckera- goalkeepera Liverpoolu. Choćby Tottenham zmienił ustawienie na „9-1” to pokonać bramkarza przeciwników i tak by się mogło nie udać- Alisson prezentował genialną formę w finale Ligi Mistrzów. Mecz z chwili na chwilę zbliżał się do końca, a wynik na tablicy się nie zmieniał. Rozwiązanie przyniosła dopiero 87 minuta tego spotkania, ponieważ wtedy po małym zamieszaniu piłkę do bramki skierował Divock Origi- zmiennik drużyny z Liverpoolu. Wtedy już wszystko było jasne. Zwycięzcą musi być Liverpool. I tak się stało- Liverpool zwycięzcą tej edycji Ligi Mistrzów 2108/19.

Wzniesienie trofeum Ligi Mistrzów.

Zwycięzca jeden.

Finał, który miał być zwieńczeniem tej edycji Ligi Mistrzów, która obfitowała w mnóstwo niesamowitych meczy oraz zagrań, comebacków czy pięknych bramek, zawiódł. Brakło ofensywy, brakło emocji. Obie drużyny zagrały bardzo zachowawczo. Być może za tym wynikiem przemawia zła decyzja trenera Pochettino (posadzenie na ławce Lucasa, a wstawienie Kane’a, który był tuż po kontuzji), ale jedno jest pewne- po 14 latach trofeum Ligi Mistrzów powraca na Anfield!
Pełne statystyki z tego meczu można znaleźć tutaj

Ten wpis został opublikowany w kategorii Bez kategorii. Dodaj zakładkę do bezpośredniego odnośnika.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *